Mój Lopapeysa
Skończyłam! Pobiłam chyba jakiś rekord w dzierganiu - 4 dni, a 5 dnia już tylko pozaszywałam nitki i wszyłam zamek :-))
Prawdziwy, własnoręcznie wydziergany Lopapeysa z islandzkiej wełny Alafosslopi - druty nr 6, wyszło mi razem niecałe 60 dag.
Sweter jest naprawdę gruby i ciepły i myślę że jakby założyć pod spód nieprzewiewny długi rękaw to można w nim chodzić nawet w zimie bez kurtki - co zamierzam sprawdzić już na początku grudnia w Zakopanem ;-)
Wełna jest nieco sztywna i szorstka, trochę drapie - ale przecież tak grubego swetra nie zakłada się na gołe ciało! Jak najbardziej do noszenia, przynajmniej dla mnie. Pochodziłam w nim już trochę i nie mam żadnych przykrych odczuć. Za to wełna ma w sobie tą piękną naturalność.
No i tyle pięknych kolorów do wyboru! (kupiłam w Fastrydze) Nie mogłam się zdecydować jaki chcę :-) Wybrałam dżinsowy (9959) + na wzory popielaty (0056) i fuksja (9969).
Wzór swetra nazywa się Hela ale wprowadziłam drobne modyfikacje: dodałam wąski pasek żakardu na dole rękawów, zapinanie na zamek jest tylko na okrągłym karczku i nie cięłam gotowego swetra pod zamek tylko zrobiłam rozcięcie od razu - po prostu karczek przerabiałam w tą i z powrotem a nie na okrągło. Rozcięcie pod zamek obrobiłam potem szydełkiem - 1 rz. półsłupków. Poza tym sweter zgodnie ze wzorem przerabiałam na okrągło (bez zszywania), od dołu.
No i oczywiście zaczęłam od zrobienia próbki, która jak zwykle mi wyszła inna niż w opisie (12 o. = 10 cm), więc po zmierzeniu wyszło mi że korpus robię rozmiar S, a rękawy nawet L - tylko krótsze ;-)
Bardzo jestem zadowolona z efektu koncowego, myślę że się polubimy! Z wełny też - zostało mi ponad 20 dag i zrobię sobie do kompletu rękawice z jednym palcem (czapki z niej jednak nie zaryzykuję...).
Mogę się już chyba nazwać prjónakoną :-)
Zdjęcia balkonowe na razie - ładniejsze będą gdy udam się w nim na łono przyrody.
Prawdziwy, własnoręcznie wydziergany Lopapeysa z islandzkiej wełny Alafosslopi - druty nr 6, wyszło mi razem niecałe 60 dag.
Sweter jest naprawdę gruby i ciepły i myślę że jakby założyć pod spód nieprzewiewny długi rękaw to można w nim chodzić nawet w zimie bez kurtki - co zamierzam sprawdzić już na początku grudnia w Zakopanem ;-)
Wełna jest nieco sztywna i szorstka, trochę drapie - ale przecież tak grubego swetra nie zakłada się na gołe ciało! Jak najbardziej do noszenia, przynajmniej dla mnie. Pochodziłam w nim już trochę i nie mam żadnych przykrych odczuć. Za to wełna ma w sobie tą piękną naturalność.
No i tyle pięknych kolorów do wyboru! (kupiłam w Fastrydze) Nie mogłam się zdecydować jaki chcę :-) Wybrałam dżinsowy (9959) + na wzory popielaty (0056) i fuksja (9969).
Wzór swetra nazywa się Hela ale wprowadziłam drobne modyfikacje: dodałam wąski pasek żakardu na dole rękawów, zapinanie na zamek jest tylko na okrągłym karczku i nie cięłam gotowego swetra pod zamek tylko zrobiłam rozcięcie od razu - po prostu karczek przerabiałam w tą i z powrotem a nie na okrągło. Rozcięcie pod zamek obrobiłam potem szydełkiem - 1 rz. półsłupków. Poza tym sweter zgodnie ze wzorem przerabiałam na okrągło (bez zszywania), od dołu.
No i oczywiście zaczęłam od zrobienia próbki, która jak zwykle mi wyszła inna niż w opisie (12 o. = 10 cm), więc po zmierzeniu wyszło mi że korpus robię rozmiar S, a rękawy nawet L - tylko krótsze ;-)
Bardzo jestem zadowolona z efektu koncowego, myślę że się polubimy! Z wełny też - zostało mi ponad 20 dag i zrobię sobie do kompletu rękawice z jednym palcem (czapki z niej jednak nie zaryzykuję...).
Mogę się już chyba nazwać prjónakoną :-)
Zdjęcia balkonowe na razie - ładniejsze będą gdy udam się w nim na łono przyrody.
Sweter cudo Jesteś rekordzistką To jest kawał swetra wzór pracochłonny i to w cztery dni Gratuluje :)
OdpowiedzUsuńPiękna Hela! Twarzowe kolory, udane modyfikacje. Mam w planach sweter islandzki i to wykonanie zachęca do przyspieszenia realizacji planów :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszedł, gratuluję !
OdpowiedzUsuńSweter jest piekny z cudnie dobranymi kolorami, a co do pracowitosci tworczyni SZACUN!!!!!
OdpowiedzUsuńPiękny sweter.
OdpowiedzUsuńGratuluję przepięknego Lopapeysa, a jeszcze bardziej ekspresowego tempa w jakim powstał. Dla mnie czapka zrobiona w 4 dni byłaby ogromnym sukcesem :-)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym sobie kiedyś taki wydziergać, ale dla mnie to byłby dłuugi projekt rozciągnięty pewnie na wiele tygodni więc zbieram się bardzo powoli.
Pozdrawiam
Śliczny!!!! Byłam ciekawa efektu końcowego ale nie myślałam, że tak szybko będzie..... to się nazywa rekord:))) normalnie mnie zatkało;)
OdpowiedzUsuńPiękny sweter. I jakie tempo. Brawo. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPiękny, prawdziwe arcydzieło. Fajnie dobrałaś kolory. Ciekawe czy sprawdzi się w zimowym klimacie. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńŚwietny układ kolorów.
OdpowiedzUsuńAle Śliczny!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńFantastyczny Lopapeysa! Po lekturze poprzedniego posta o islandzkiej włóczce złożyłam zamówienie w fastrydze. Piękny kot :-). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚliczny i taki ciepluśki .
OdpowiedzUsuńNie przecięłabym.... trochę duży ... ale tempo zabójcze
OdpowiedzUsuńTwoja wersja bardzo energetyczna! Super! Ja również aktualnie dziergam z tej wełny. Pomimo gryzienia jest jakaś taka..sympatyczna...jeśli można tak o włóczce powiedzieć :)))
OdpowiedzUsuńCo możecie jeszcze powiedzieć o tej wełnie? Zasadzam już się na nią od dłuższego czasu i sama nie wiem dlaczego jeszcze nie zamówiłam :)
OdpowiedzUsuńPiękny sweter! Na drutach robię już kilka lat, ale dopiero w tym roku odważyłam się na pierwszy projekt z wrabianymi wzorami... i dużo jeszcze nauki przede mną do momentu kiedy zdecyduję się na taki sweter :) Jakieś wskazówki dla zdeterminowanych początkujących z norweskimi / islandzkimi wzorami? :)