Przerywnik - kapcie filcowane.


Sweter w pepitkę się robi - tak jak pisałam kilka dni wcześniej wzór jest dosyć męczący... żeby widzieć postęp wyznaczyłam sobie normę - 10 cm dziennie :-)) Na razie mam przód i kawałek tyłu.
A w międzyczasie wymyślam sobie różne głupotki - np. kolejne kapcie, tym razem filcowane.

Robiłam już takie i uważam że na zimę są kapitalne bo wygodne i cieplutkie, nawet zakładane na gołe stopy. Nie są niestety niezniszczalne i poprzednie mi się przetarły - zrobiłam sobie więc kolejne.
TUTAJ jest opis wykonania.

Na nogach mam jeszcze mokre - trzeba je założyć na parę minut po wyjęciu z pralki żeby się ładnie wyprostowały i odpowiednio naciągnęły. Jak wyschną podszyję je filcową wkładką dla wzmocnienia spodu i może jakoś ozdobię.




Poniżej zdjęcia przed filcowaniem z naniesionymi wymiarami.
Przy okazji uwaga dot. filcowania: dotychczas filcowałam w temp. 50 C, ale od ostatniego razu mam nową pralkę i w niej da się ustawić temp. 40 albo 60 C. Wyprałam więc w temp. 40 stopni - sfilcowały się bardzo słabo i były o wiele za duże. Wrzuciłam więc do prania jeszcze raz, tym razem na temp. 60 stopni - teraz wyszły w sam raz na mój rozmiar czyli 37/38.
 Używam wełny Merinos (Inter Fox) - dostałam parę lat temu ponad kilogram zielonej i do dzisiaj wykorzystuję na dodatki, głównie do filcowania właśnie.

Tak wyglądają gotowe kapcie, podszyte filcową wkładką. Ciepło w nóżki! :-)

Komentarze

Popularne posty